Menu

Gwiezdne filmy, czyli jak zmieniać rynek

- Produkcja filmów
Gwiezdne filmy, czyli jak zmieniać rynek

Premiera najnowszej części „Gwiezdnych wojen” stała się wydarzeniem bez precedensu. Miała miejsce 4 września i zgodnie z oczekiwaniami twórców oraz krytyków stała się prawdziwym hitem.
Film jeszcze nie zdążył wejść na ekrany kin azjatyckich, które zawsze generują sporą oglądalność, a już pobił rekord w liczbie widzów, którzy wybrali się do kin. Wokół filmu rozkręcono całą kampanię marketingową. Wraz z wejściem obrazu na ekrany, do sklepów trafiły gadżety… Ich rozmaitość trudno sobie nawet wyobrazić. Figurki, klocki, zabawki – w tym kultowe już miecze świetlne, repliki pojazdów i postaci, maski, kostiumy, ale także bielizna, ręczniki, pluszaki, kubki i sprzęt AGD. Milczeniem można pominąć tu książki i komiksy, ponieważ w zalewie wszystkiego powyższego stają się czymś oczywistym.
Zmasowane działania promocyjne są w dzisiejszym skomercjalizowanym świecie czymś stosunkowo oczywistym, jednak skala działań wokół produkcji „Gwiezdne wojny” musi robić wrażenie. Analitycy rynku gadżetów szacują, że sam film przyniósł Disneyowi około miliarda dolarów wpływów, zaś otoczka gadżetów promowanych wokół filmu w rok od premiery zarobi pięciokrotność tej kwoty. Disney zaś kupił „Gwiezdne wojny” od Georga Lucasa zaledwie za cztery miliardy.
Wszystko zaczęło się ponad czterdzieści lat temu, kiedy to George Lucas zawarł pierwszą umowę z firmą 20th Century Fox. Czasy były wówczas kompletnie inne i reżyserowi trudno było przebić się na rynek ze swoją propozycją. Negocjując stawki, nie miał zbyt wielkiego pola manewru, budżet filmu był więc niewysoki w porównaniu do innych hollywoodzkich realizacji, na dodatek pozbawionych efektów specjalnych, gaża reżyserka również nie zachwycała. Lucas jednak zapewnił sobie 40% zysków z samego filmu oraz prawa do ewentualnych kontynuacji oraz prawa do filmowych gadżetów, którymi wówczas nikt się nie przejmował. Wówczas nie było bowiem tradycji przygotowywania gadżetów nawiązujących do filmowych obrazów, a jeśli się zdarzały, to bardzo sporadycznie i raczej na zasadzie eksperymentu.
O ile zachowanie praw do kontynuacji nikogo nie dziwiło, o tyle w modę na gadżety nie wierzył nikt. Zdaniem jego współpracowników, nawet on sam. Zależało mu po prostu na możliwości pojawiania się z T-shirtami nawiązującymi do „Gwiezdnych wojen” na zlotach dla fanów komiksów. Wówczas przyciągały one od kilkuset do kilku tysięcy ludzi. Dzisiaj to kilkaset tysięcy gości.
Zarówno moda na serie filmowe, moda na gadżety, jak i moda na zjazdy fanów komiksów – wszystko to jest pokłosiem ogromnej popularności „Gwiezdnych wojen”. Śmiało można powiedzieć, że George Lucas realizując pierwszą część trylogii wyprzedził swoją epokę, nadał rytm światu filmu, zaskakując przy okazji najprawdopodobniej samego siebie. „Gwiezdne wojny” stały się dziełem kultowym, na którym wychowały się pokolenia i które przetworzone przez popkulturę wsiąkło w świadomość zbiorowości na zawsze. Po „Gwiezdnych wojnach” nic już nie jest takie jak przed nimi…

Dodaj komentarz